dyra napisał(a):
jak się sprzęty sprawują?
Szczerze? Nijak.
Ten czerwony jezdzi normalnie (czytaj: na takiego emeryta jezdzi normalnie), czyli mozna do sklepu, potem nazad, tu dokrecic, tam wyregulowac. Ale Sedan wczoraj pierwszy raz sie nie zepsul, tylko dal sie odstawic do garazu i zgasic jak normale auto.
O, tu:
https://www.flickr.com/photos/47504763@ ... ed-public/Mialem go u takiego faceta ktory jezdzi swoim duzo i daleko, plan byl prosty, ja wyskocze z pieniedzy, a on zrobi mi go tak ze bede mogl go odebrac na kolach. Potem plany sie zaczely zmieniac, cale to jego montowanie trwalo lata, i im dluzej auto bylo u niego tym mniej robil i tym wiecej juz zrobionego zaczelo sie psuc czy gnic. Tak np. opony, przez 5 lat stania zdazyly sparciec i przednie moge wywalic, piekna i nowa pompa wody z Hameryki, taka ktorej nie trzeba smarowac, wyglada jak ta z Titanica. Nowiutki gaznik wyglada jak stary, swiatla dzialaja na slowo honoru itede. Albo zlalem wode z silnika bo byla sroga zima, potem przewalilem go do faceta, a on nawet nie sprawdzil. Cala glowica zarosla jakims szajsem, drapalem to srubokretem i odkurzaczem, ale cholera wie jak to tam wyglada. Naturalnie jakby facet wymienil chlodnice jak obiecal to bylo by zalane woda i nic by sie nie stalo.
Takze tak. Mial go robic tak zebym mogl nim jechac na przeglad, i jestem pewien ze jeszcze z rok potrwa zanim bede mogl pojechac na przeglad i on w ogole tam o wlasnych silach dojedzie.
Jest zrobiony na 12V (ale chujowo, ani jednego bezpiecznika, kable pompy paliwowej sa przczepione trytytkami do przewodow), ma nowy wydech, jest (bardzo fajnie zreszta) zrobione cieglo gaznika, jest pompa 12V, wszelakie kable sa nowiutkie, jest przerobiony zaplon, zmieniony jest olej i wstawil szybe z tylu i tyle.
Mial pospawac, nie pospawal.
Mial wyregulowac sprzeglo, nie wyregulowal.
Mial zmienic olej w przekladni, nie wymienil.
Mial sprawdzic hamulce, przecie hamuje (no dobra, hamuje bardzo dobze).
Mial zrobic kierunkowskazy, nie zrobil.
Mial wywalic semafory, nie wywalil.
Mial nasmarowac podwozie, nic nie smarowal.
Mial rozkrecic podloge i zrobic drewniana, nie zrobil.
Mial odkrecic zderzak z tylu, nie odkrecil (obcielismy go sami, 2 minuty roboty)
Itede, itepe.
Z chlodnica tez byl cyrk, ja wiedzialem ze jest w niej jakas dziura, kazalem mu wymienic, ale, zapomnij, jedna dziura, to stare auto itak trzeba caly czas dolewac. I tak poejchalem w zeszlym roku na pierwszy zlot tym gratem, cale 8 kilometrow, nad morze i sie zesral. Chlodnica to rzeszot. Nie mozna bylo u gory tak szybko lac wody jak w dole wylatywalo. Potem jeszcze (na dolkadke) zdechl akumulator i trzeba go bylo nakrecac, a to nie Cytryna 2CV gdzie trzeba pokrecic 600cc, tylko 2,5 litra, i jeszcze sie sprezaj bo pompa caly czas pompuje bene do motoru, i jak nie odpali za drugim szarpnieciem to zaleje swiece. #@!@*.
Jak go odstawilem we Wrzesniu tak mi przeszla ochota ta to cale Hot Rodowanie. Przynajmniej odstawilem go u przyjaciela, takze nie bylo tak ze @#$! wie kiedy go bede mogl znowu widziec. Pojechalem w zeszla niedziele z inna chlodnica, bez zadnych aluzji i ochoty. Nawet jak juz go zlozylem do kupy (tak na marginesie poprawiajac po facecie, bo #@!@* zakladal nowe czesci na rdze i szmelc, przecie jak wyciagasz chlodnice to mozna bylo od razu pod spodem wyczyscic, maznac farba, np. ta chlodnica co jest teraz jest popsikana czarnym matem i od razu wyglada czysciej i schludniej, ale nie, bo po co?), to najpierw siedzialem przy nim z pol godziny zanim bylem gotow go odpalic.
Stracilem w @#$! czasu, jeszcze wiecej pieniedzy, i nieprawdopodbnie duzo entuzjazmu. Z jednej strony to ostatnie to moze nawet dobze, bo ja sie nie nadaje do tych calych hot rodowych eventow i ich debilnych zlotow, ja chce tego grata dla jaj, bo lubie pomysl posiadania czegos co ma 90 lat i nadal jakos dziala. Z drugiej strony przez ten czas jak auto bylo u faceta tyle fajnych gratow przeszlo mi przez palce, silniki, glowice, kola, pieron wie co jeszcze.
I #@!@*, tyle lat go mam i zaledwie go oplukalem w zeszlym roku, jest tak obrzydliwy ze zbiera mi sie na wymioty. Chce go w koncu umyc i nasmarowac woskiem zeby sie nie kleil i jakos wygladal. Chce w koncu wypyzic te blaszana podloge, pomalowac wnetrze fertanem, zrobic podsufitke... W zime bede go po kawalku rozkrecal i konserwowal jak sie nalezy. Mam nadzieje. Moze.