pib84 napisał(a):
chyba mam problem z przekazywaniem myśli więc skrótowo
- auto fajne nawe bardzo
- nie malował bym rekina (strona plastyczna)
- dla balenko hot rod auto zmodyfikowne w celu szybszego niż fabryka jeżdzenia - tożsame z tunngiem tylko używane w innych latach więc kojarzone z innymi pojazdami
Hmm... O morde duzo ludzi sie burzy. A ja od ilustam lat mam to w glowie, powoli robi sie mainstream, ale nie odpuszcze. Moja Granade tez trysnalem na czarno, bo chcialem, i po poltora roku wydaje mi sie ze jednak wiecej bym tak nie zrobil. Mozliwe ze morda mi sie tez odwidzi, ale auto bedzie docelowo czarne, i nie perla czy jak, tyklo calkiem normalny blyszczacy czarny jak nakazal Henryk Ford.
Co do twojej definicji hot roda. Do paradowania w kapeluszu to tego auta nie buduje. Jezeli hot rod to auto zbudowane przez wlasciciela tak zeby jezdzilo szybciej niz fabryka to juz mieszcze sie w twojej definicji.
Zmienilem gaznik, bedzie mial inny wydech niz ma teraz, inny zaplon, kiedys bedzie mial inna glowice z wieksza kompresja, ale to ostatnie akurat na razie ino dumanie. Odkrece ile sie da, zderzaki, klapa silnika, juz sobie gdzies leza, a blotniki niestety beda musialy poczekac do przegladu, bo w tym kraju jezdzenie bez nie jest legalne, ale przez to ze nigdzie nie jest spisane jak bardzo niedobrze jest jezdzic bez, jedyne co smerfy moga zrobic to wyslac cie autem do domu i kazac przykrecic, ewentualnie w ciagu 2 tygodni stawic sie z blotnikami na komisarjacie zeby mogli sobie popatrzec. Ale oni wiedza ze itak odkrece, dlatego trzeba trafic na debila ktory ma cos do ciebie zeby rzeczywiscie popadnac w jakies tarapaty.
Tak czy siak, waga = predkosc. Same blotniki w A waza 250 kilo, to cwierc tony zelaztwa ktore to auto musi wlec 40 kucami (o ile sie ich tyle zostalo). Prawda jest taka ze jak sie znajdzie dosc dluga prosta, jak sie ma wiatr od tylu, jak ta prosta ma chocby najmniejszy spadek, i jak siedzac w aucie pchasz pedal gazu objema nogami krzyczcac "DAAAAAWAAAAAAJJJJ KUUUUURRRRRRRRRRRWAAAAAAAA!" to taki nie zmodyfikowany A potrafi pojechac te 95-100. Moim celem jest osiagniecie tej predkosci bez wiekszego wysilku, i mysle ze sie uda. Wiecej niz stowy nie wyciagnie w orginalnym setupie (4 cylindry - 3 biegi - przelozenie), bo te Flatheady kreca do jakichs 2100 obrotow, i dopiero kombinowanie z innymi tlokami, glowicami, zaworami, i czym jeszcze poprawia osiagi na tyle zeby costam wycisnac.
Ten samochod ma sie scigac na dirttracku, ma mi sprawiac frajde, zawiezc mnie czasem do roboty, i ma oddawac ducha lat 40, ma byc zmontowany wedlug tej starej i juz nie waznej logiki, tanio, ale z pomyslem, a nie zapierdalac na hajwaju 150km/h i zawstydzac gosci z Golfa Cabrio.
Co do zcinania dachu i innego motoru, tak, podwyzszylo by osiagi, co sie bedziemy czarowac, jazda takim autem to jak sciganie sie tosterem, ale jak widac nie tylko na tym forum, ale i na innych, ludzie kupuja auta (czesto tak spodlone ze odbudowa nawet na rat roda gowno sie oplaca), rozkrecaja bo znalezli gdziestam w jakiejs gazetce zdjecia czegos, i potem zostaje zapal i kupa rdzy (patrz pierwszy akapit mojego pierwszego postu), bo nikomu nie chce sie skladac wszystkiego do kupy. Dlatego nie bede rozcinal fantastycznie zachowanego 80 letniego auta tylko zeby podpasowac sie pod jakies trendy, a bede najpierw nim jezdzil. Mam 31 lat, jeszcze kupe czasu zeby sobie zmontowac ten samochod w jakis inny sposob. I ja nie potrafie spac, i ja mam jakies wariackie plany na daaaaaaaleka przyszlosc, ale ostatnie 8 lat praktyki ze starymi autami pokazalo ze osobiscie itak nie potrafil bym zrobic wszystkiego na raz, bo na zapale i kupie czesci by sie skonczylo. Mam jescze 5 aut, i wszystkie czegos chca, a ja nie tylko samochodami zyje, i czasem tydzien mi sie nic nie chce przy nich robic i biere Aygo mojej dziewczyny bo tam trzeba ino przekrecic kluczyk i jak sie cos zpieprzy to warsztat umie zbudowac na nowo.
Sam motur to moje widzimisie. Hot Rod to nie koniecznie V8. Pierwsze auta zmodyfikowane w ten sposob pojawily sie juz pod koniec lat 20(!), kiedy nawet terminologia "Hot Rod" nie istniala. Mowiono na nie Gow Job, albo Hot Iron, i wcale nie mialy V8, bo ogolnie dostepny Flathead pojawil sie dopiero w 1932 roku, w nowiutkim samochodzie Forda, dlatego dla takiego jak ja w 1932 roku, Flathed byl nawyzej marzeniem, i nie mogl bym sobie pozwolic na zamontowanie go w moim starym gracie przez nastepne 10 lat zanim pierwsze auta masowej produkcji z V8 nie wyladowaly by na szrocie.
Jeszcze w latach 50 Winfield produkowal i sukcesywnie poprawial konwersje do Fourbangerow, czy to glowice, przerobki na gornozaworowe silniki, albo doublespark, albo potrojne gazniki i cotam jeszcze. Wiekszosc tych aut to byly oczywiscie roadstery, nie dlatego ze najladniejsze, tylko dlatego ze najlzejsze. Kupety i sedany pojawily sie na wyscigac o wiele pozniej.
Taki Ed Iskenderian, i jego La Cucaracha, moze nie najbardziej znany hot rod na tym swiecie, ale napewno jeden z najstarszych, ktory dzis wyglada dokladnie tak samo jak 70 lat temu kiedy zostal zbudowany, czyli tak:
Na samym poczatku tez wcale nie mial V8 w przedzie...
A i dzis Forbangery sa w niejednym aucie...
itd.
Wlasnie moje kretynstwo i jakis durny wymysl ze Hot Rod to pociety stary Ford, i mala wiedza o tym jak to sie wszystko zaczelo, dlaczego, i po co, jest powodem tego ze dopiero skladam, a nie "juz jezdze", bo balem sie, balem sie porozcinac starego auta, szukania silnika, wzmacninaia ramy, przebudowy na hydrauliczne hamulce. A przeca nik nie bedzie sie ze mna klocil ze na tych zdjeciac sa klasyki a nie hot rody.
Zebym nie byl takim skonczonym kretynem to 3 lata temu kupil bym to:
I na tym zdjeciu to byl bym ja:
I zaluje Panowie. Zaluje jak najbardziej moge. Bo mialem sprzedac swoje kombi zeby zaplacic za czarnego, i nie zrobilem tego. Jak kupilem sobie Cadillaca to itak sprzedalem kombi, i dzis zaluje. Zaluje ze sprzedalem kombi, ze nie kupilem czarnego tylko dlatego ze myslalem wlasnie jak duzo ludzi, ze hot rod to auto z chopem, V8 i plaskie, cos czego nie potrafil bym zrobic temu biednemu A. Ktos go teraz restauruje, zdarl z niego tak fantastyczna orginalana patyne, nalozy lakier na bazie wodnej... Plakac sie chce.
Z drugiej strony, mam tego grata, i tu znowu nie jest mi szkoda go kiedys polakierowac, a moze skusze sie na inna bude... Swego czasu mialem pewien pomysl...
(pierwsze to model, drugie to fotoszop)
Bude znalazlem, niestety, jest nadal przykrecona do reszty auta, a kto chce podwozie od Forda T z 1923 roku?