Ok to mała przeklejka tego co napisałem na dwóch forach lakierniczych.
"lakiernik" Krzysiek Mularczyk z Szymanowa to mega menda i krętacz. Niech nikt na niego się nie natnie.
Z resztą chyba odechce mu sie lakiernictwa po tej akcji...No to wklejam:
Cześć
Bardzo nie chciałem pisać tego tematu. Odjeżdżając od Krzyśka, zabierajac 1,5 miesiaca po terminie nie gotowy samochód normalnie uścisnąłem mu rękę próbując zrozumieć, ze nie zawsze idzie po naszej myśli.
Jest jednak inaczej. Nie mogę go już tłumaczyć... Więc może i niech reszta się nie natnie.
Ale od początku.
Chcąc pomalować Cadillaca szukałem kogoś kto zrobi to bdb i w rozsądnych pieniądzach - a oferty miałem rzędu 12-25 tys zł za tą robotę, którą chciałem wykonać.
W pewnym momencie Adam, kolega co posiada Buicka polecił mi gościa co malował mu w brokatach maszynę.
Tak więc podbiłem do Krzysztofa M. z Rawicza.
Na początku telefon kontrolny, rozmowa o zakresie prac, cenie itd. No to się pod koniec zeszłego roku umówiliśmy na robotę od początku marca 2012.
Na początku stycznia dzwonię jeszcze sie przypomnieć (co Krzyśka zdziwiło bo myślał, że odpuściłem. Ale ja jestem słowny...). Tak więc za 1,5 miesiąca mam mu Caddyego przywieźć, cenę dał bdb. Nie jakąś super ale i tak naprawdę rozsądną. Mówi, ze potrzebuje miesiąca to ja mu na to "Krzysiu, chcesz miesiac? To masz 1,5 i zrób go spkojnie i dobrze. Bez większej spinki ale żeby był zrobiony".
No i tyle. 2 marca zawiozłem mu padlinę. Trochę mnie zdziwiła stodoła w jakiej robi fury ale co tam, znam tkaich co robią w takich warunkach i robią to naprawdę dobrze tak więc się nie zdziwiłem. nawet jak w lakierni wszedłem w psie gówno.
Caddy został, lakiery zostawiłem i tyle. Wrażenie - mega zakręcony i pozytywny facet, który żyje tym co robi. Zajarany lakiernictwem. I kogoś takiego szukałem. SUPER.
Uścisk łapy i "na razie, do zobaczenia za 1,5 miecha".
I o tak o. Krzychu jeszcze kończył poprzednia robotę, to OK. Nie cisnę.
Co jakiś czas coś tam rozgrzebanego przy Caddym podsyłał, luz. Grunt, ze się robi.
Ale zaraz zaraz. Przecież zbliza się już termin. Cisnę go, Caddy był mi już cholernie potrzebny, przez Krzyśka zrobiłem sobie kibel z mordy bo obiecałem znajomemu, ze wstawię mu "pokazówkę" na jego imprezę a tu moja pokazówka w proszku.
Wracając z chłopakami z Wrocławia z pokazów wpadliśmy do Krzyśka dwoma Lowriderami, porobiliśmy ostateczne próbki lakieru, wybraliśmy finalną bazę pod Kandy. Miło pogadaliśmy i polecieliśmy znowu do domu kolejne 380km.
Dałem Krzyśkowi ostateczny termin (nie 1,5 miecha tylko 2,5). No i zaklepałem lawetę żeby móc go odebrać. Oczywiscie gotowego, bo przecież był praktycznie przygotowany do malowania już. Tak to sie stało, ze Krzysiek przestał się ponownie do mnie odzywać. Zero kontaktu, nie odpisywal na smsy i wiadomosci na GG, nic. DOpiero po kilku dniach pisze, że pojechał na szkolenie NOVOLa. Miał wybór - kończyć Caddyego albo lecieć na szkolenie. To było mocno nie fair bo samochod miał być już wtedy gotowy.
Wrocił, przeprosił. Moje wkur..ienie sięgało zenitu. Mówił, ze potrzebuje jeszcze kilku dni. Pytam czy tydzien starczy - mówi, ze jasne, ze tak.
Tak wiec zaklepałem lawetę na następny tydzień. Odbierać miałem w sobotę, w piatek wieczorem fura jeszcze nie była nawet do końca przygotowana.
ega wkurozny mówie, ze ma go przygotować idealnie do malowania i zabieram gotowego pod lakier i mnie już nic nie obchodzi. Bo dłużej samochód nie może stać u niego ani dnia, ani godziny. Oczywiście zdenerwował się. Ale czy to moja wina? Chyba nie do końca.
Trochę mu nagadałem ale naprawdę miałem ochotę powyrywac mu kończyny wcześniej powiesiwszy go na drzewie. No ale dobra, nie jestem awanturny, po co mi to. I tak to nic nie zmieni, pod warunkiem, ze zachowa się z honorem mówiąc, że nie chce już żadnej kasy i przeprosi. A wcześniej zapłąciłem mu sporo kasy zaliczkowej. Nie chcę mówić il dokładnie ale to była ponad połowa całego "zlecenia".
Tak więc powiedział, że nie chce kasy, przeprosił, ze tak wyszło. Ok dałem mu jeszcze na symboliczną butelkę żeby z pomocnikiem się napił (swoja drogą chyba ściągnął największego goscia dla ochrony jak mielismy przyjechać żebyśmy mu krzywdy nie zrobili. I tak by mu to nic nie dało). Uścisnąłem dłoń i poleciałem do domu.
Musiałem mieć samochód NA SZYBKO pomalowany bo juz w 2010 roku umówiłem sie z pewnym sznaowym pinstriperem, który specjalnie do mnei miał przyjechać z Norwegii malować wzory na Cadillacu a to tego musiał być pomalowany i zmatowany.
Szybki telefon do Rafała, mojego sąsiada i serdecznego przyjaciela. Lakiernik mega dobry tylko niestety zawsze ceny krzyczy mi duże - bo jemu za nic nie opłaca się robic moich samochodów. No ale cóż. Wyszło tak, ze jeszcze Rafałowi 3700 musialem dopłącić za poprawki (tj. niedokończenia) Krzyśkowej roboty, poprawki blacharskie, ktorych nie zrobił mimo ustaleń.. no i malowania, matowania, malowania, matowania, polerowania etc.
No cóż, Krzysiek powiedział, że jak się odkuje to jeszcze mi zwróci troche kasy... Ale już zaczęło mi śmierdzieć jak wyszło, ze u niego zaginęły moje lakiery, któych nie spakował jak odbierałem wszystko. Brakowało mi 2 zielonych i jednego grafitu. Mówi, ze na felce i klapy od spodu poszły mu 2 puchy grafitu - a na reszte fury poszły kolejne dwie u Rafała ale skoro tyle mówi to stan lakieru jaki ze mną wrócił niby sie zgadza, niech mu będzie. Mówi, że na to samo poszły mu 2 puchy zielonego, 2 wróciły to jeszcze jedna musiala u niego zostać. Przycisnąłem go to NAAAGLE się znalazła ta puszka. Zaczął sie burzyć, ze nazwałem go złodzieje choć ani razu takie słowo nie padło, tlyko tyle powiedzialem, ze gdzieś u niego sie zapodzial mój lakier i ma on do mnie wrócić. No dobra, mówi, ze nazajutrz wyśle. Ok koniec tematu.
Samochód pomalowany no to zaczynamy składać.
Z Rawicza przywiozłem wielką kupę rozmontowanych gratów - a Cadillac jak to Cadillac - ma elemntów od groma.. i to od groma oznacza naprawdę od groma. Do tego dwa kartoniki jakiś śrubek, nic nie oznaczone.. luzem rzucone. Hmm będzie wesoło. Do tego grill tak wrzocny do środka, ze okazało sie, ze jest połamany. Pięknie.
No i składam i składam i składam. Nagle wychodzi, ze nie wróciła mi jedna klamka zewnętrzna i uszczelki drzwiowe. Przednie to złomy - kupiłem nowe ale tylnych uszczelek potrzebuję na gwałt.
Tak więc minęlo kolejne 1,5 tygodnia. Lakier nie wrócił, klamki nie mam, uszczelek nie mam a niebawem musze lecieć na pokazy. I jak rozmontowanym samochodem wśród ludzi? Menda jedna nie odpisuje na smsy, na PW, na GG .. nic. Nie odbiera. Nic a nic a nic. ZNowu to samo. On jest jakiś zryty. Ma cos z głową. Mówie, ze wyśle kuriera, opłacę a on niech tylko spakuje to co moje i po sprawie. Cisza ..
A na forach pokazuje się twardo. Czy to poważne zachowanie jak na 40 letniego faceta, który i tak sobie nagrabił?
Kolega mówi, ze polecił koledze swojemu Krzyśka, ten wziął jego samochod i też zapadł się pod ziemię, inny koleżka z forum też mi się tu już gotuje, ze jego samochod stoi a wieści zadnych mimo iż jutro termin odbioru. Pięknie Panie Krzysztof.
Napisałem mu w końcu, że ma do końca piątku czas na danie mi nr. listu przewozowego z moimi rzeczami inaczej albo osobiscie go odiwedzę a wtedy lepiej zeby zmienił miejsce zamieszkania .. lub idąc na łatwiznę zgłoszę kradzież na Policję. A to by też było nie przyjemne jak by go najechali zobacyzli jaką nielegalną działalnośc prowadzi, zupełnie nie zgodnie z prawem i standardami. A moje rzeczy są warte dobre 1000zł czyli jest to juz przestępstwo a nie wykroczenie.
No i tyle. Nie pisze tego jako formę walki z nim. Pisze to jako przestrogę dla reszty.
Ja się zajmę sprawą po swojemu, co moje to odzyskam a on w koncu zrozumie, że jest zwykłą mendą nie człowiekiem. Dzisiaj sie dowiedziałem o innych przykładach osób, które wycwaniakować chciał. No cóż.
Wiem teraz jedno. Znając stare zagrywki Krzysztofa M. zamieszkałego w Szymanowie pod Rawiczem - teraz na forach pojawią się moje PW do niego, wiadomości z GG, SMSy. Czyli cos co powinno zostać między nami - to jest jego stare kur...kie zagranie, które znają wszyscy już. Ale spoko, neich publikuje. Tylko, ze to moją stornę obiorą wszyscy. A to, ze wytnie cos zkontekstu co brzmi jak pogróżka, jak podśmiechujka, jak bym to ja nie wywiązał sie z umowy.. heh. Znacie całą sytuację.
I jest ogrom osó, któe w tym uczestniczyły widząc sprawę nie tylko z mojej strony ale i obiektywnie.
Ja sie nie wywiązałem? Spoko. Myslał, ze przywiozę mu rozkręcony samochod - ale rozkrecanie to pikuś. Dobry dzień roboty a ja nie pamietam żebyśmy się tak umawiali.
Myślał, że będzie mniej roboty. Cały czas przez Tel mówiłem że grat wielki, mocno nakitowany. W końcu umówiliśmy się, ze poskręcam juz sam (a to dobre 2 tygodnie roboty..). Gadaliśmy też o wklejeniu na nowo szyb - nie opierał się. Mówił, ze bez problemu to zrobi. Spoko, ucieszylem sie. Próg też miał podspawać łatkę. Tego też nie zrobił. Hmm chrzani mi, ze na materiały wydał 3000zł podczas gdy wydał max 1200zł i to z prądem. lakiery wszystkie poza podkładem moje więc ..
Kurcze. Jestem człowiekiem. Wszystko rozumiem, wiem ile to roboty, wiem, ze różne rzeczy się w życiu dzieją. Ale to co on zrobił? Tłumaczył sie choroba córki bo wolał lecieć na szkolenie niż kończyć caddyego. Do samego końca zwodził mnie, ze caddyego juz konczy i napewno skończy. A nie miał szans tego zrobic. Przerosło go? Nie wiem. I wmawia mi, ze 3 miechy robil tlyko mojego furaka (no i kończył poprzednią robotę).
Aj tam. Skandal i tyle.
Krzysiek - wklejaj z naszych rozmów co chcesz. Mnie nie musi nikt lubić. I tka klienci dzwonia do mnie i dziękują bo tak profesjonalne, miłej i życzliwej współpracy z dostwcą lakierów jeszcze nigdy nie mieli. I to mnie cieszy. Ty drogi Panie masz tlyko telefony z opie.dolem i pogróżkami. Lecisz sobie w kulki mistrzu szanowny.
Powinieneś max. zamiatać ulicę. A i tak pewnie byś specjalnie zamiatał na samochody innych z zazdrosci.
Tyle mam do powiedzenia. Myślę, ze moderatorzy i administratorzy forów potraktują ten temat rozsądnie i właściwie. Pana szanownego Krzysztofa M. znają chyba już wszyscy i jeg zagrywki.
Ale może nikt więcej się nie natnie - niech tylko odda te fury co ma już na podwórku.
I moze się zamykać na strychu w szafie zawijając lalkę w szalik.
I tak to zrobi, bo swoje od niego odbiorę.
Temat leci na kilka for, na których był poruszany temat mojego grata.
Pzdr
Artur M.
ps.
Przyjazd samochodu do Szymanowa pod Rawiczem
Samochód odebrany 3 miesiace później. Rama wcześniej pomalowana ładnie w brokatach - teraz zapodkładowana, felgi pordzewiałe, otwory na śrubki od klamek zaszpachlowane, kable pocięte, kilka rzeczy nie wróciło w ogóle, szyby lekko zapodkładowane.
No i furmanka w trakcie skłądania. Juz pomalowana u mojego lakiernika.
Przepraszam za tak długi esej, możliwość słabej składności ale chyba sytuację opisałem wystarczająco.
Teraz mnie ciekawi co na forach lakierniczych za informacje o mnie się pojawia. Może sie puszczam na trasie albo okradam staruszki ...