No dobra, w Offtopicu itak wydalo sie, a wczoraj przejrzalem wszystkie watki w Customach i Hot Rodach i znalazlem trzy "prawdziwe" Hot Rody ktore nie sa ani zbieranina czesci od Zila przyprawiana snami, ani nie skonczona syrenka z buda niewiadomo czego, ani garbem, ani niewiem czym. Pozatym wiekszosc zaczetych watkow to typowe mam to, tamto, toto i to, i zabieram sie od poniedzialku do pracy (wyslane 1.4.2007)...
To macie tu czwartego.
To nie jest Hot Rod na miare Hot Rodow, ale reaczej Hopup, cos co by sobie zbudowal Koles w latach 40-50, i dlatego bedzie sie kulal na 4 cylindrach, bo nie widze zadnego powodu zeby zamienic go na cos innego, przynajmniej nie teraz, zaraz, jutro.
Zaczelo sie tak. Pewnego ladnego bardzo zimowego poranka moj zasrany Cadillac znowu nie odpalil, tylko zagurglal sie 20 litrami benzyny, a ja polazlem do domu zeby sobie poszperac po necie, i znalazlem dwa zdjecia starego auta na sniegu podpisane mniej wiecej tak: "1929 Ford Ford A, kompletny, do odbudowy" i cene...
10 minut potem wstawilem Cadillaca na sprzedarz i czekalem. Czekalem az ktos zabierze mi grata z podworka, dopiero potem mialem dzwonic. Pare dni pozniej byli jacys ludzie, przedyskutowali ze mna wszytkie lable i srubki i pojechali sobie. Ford dalej stal w necie... Pare dni pozniej historia powtorzyla sie, i tak powtarzala sie do Kwietnia, a Cadillac dalej stal sobie u mnie w garazu, zabierjac miejsce dla auta ktore bezwzglednie musialem miec. Ba, zanim kupilem Cadillaca mialem na oku Forda, ale nie kupilem bo zpanikowalem, do dzis mnie gryzie i denerwuje. Jak ja moglem? Tak czy srak. W kwietniu stwierdzilem ze a) moje urodziny na ktore od lat tylko ja sobie cos daje za zbyt blisko, i b) ze jak juz stal tyle czasu to napewno niedlugo jakis restaurator sie rozbudzi i znowu mi ktos sprzatnie takie auto zprzed nosa. Takze wycieczka do banku, tak jezeli nie opyle Cadillaca i kupie A to dalej bede mogl sobie kupic cos do jedzenia i benzyne dla reszty moich aut. Krotki telefon, obgadane ogledziny i prulem 160 kilometrow na polnoc. Okolo godziny 9 rano moje zaropiale oczy zobaczyly to:
Nie wiem po co ja tam jechalem, bo na miejscu powiedzialem tylko ze tak, i pojechalem do domu. Poki Cadillac stal dalej u mnie, i nie mialem ani miejsca ani nic, bylem w srodku przeprowadzki i przy przemodelowywaniu sobie zycia, wyslalem starszemu panu zaliczke, obgadalem ze moze sobie u niego stac jeszcze pare dni, i ze jak co to dam znac, on ma lawete, przywiezie mi go pod dom.
Czekalem dalej na jakiegos kupca tego zielonego potwora. Snulem nawet plany o przemontowaniu silnika z Cadillaca do A jakby co, ale szybko mi sie to znudzilo bo wszyscy tak robia, a ja chce inaczej.
Zaczalem sobie gryzmolic, jak ma wygladac auto kiedy bede z nim gotowy (czytaj, pierwsza faza przebudowy, bo ze on bedzie blyszczaco czarny kiedystam to jest wiecej niz pewne).
A moze tak:
A moze calkiem inaczej.
14 Maja, pare dni po urodzinach o 8 rano pod moj stary dom pryzjechal Transit a na nim...
Do tego dalo papiery z 1929 roku i wbite ze auto mialo 4 wlascicieli, i ze zostalo wyrejestrowane w roku 1962.
W poludnie przyechal moj kumpel, i przewalilismy auto do mojego garazu 150km na poludnie, gdzie tydzien pozniej zaczelismy grzebac zeby przywrocic potwora do zycia...
http://www.youtube.com/watch?v=cke9JsqnlckPotem zaczelo sie grzebanie po necie i piwnicach, lista gratow do wymiany nie byla bardzo krotka, ale przez to ze to Ford A, czesci zamienne sa latwiej dostepne i tansze niz do mojej Granady. Naturalnie mozna by wszystko powymieniac, ale ja chce zeby to wygladalo jak stare, nie chce uzywac czesci nowych, i nie chce za te graty placic normalnych cen, bo jak bym se to uzbieral w pare miesiecy a gdzie zabawa? Dlatego zaczalem zbierac i kupowac jak idzie, jak znalazlem ciekawe graty. Tak po paru dniach mialem juz stalowki z bialymi oponami, choc w chujowym rozmiarze, potem doszla chlonica za pare groszy, udalo mi sie kupic opony na tyl w 8,20 razy 15 za 400 zeta choc jedna kosztuje 3 razy tyle itd.
Co jakis czas jezdzilem do garazu i odkrecalem jakies graty (komu potrzeba zderzakow?), albo wymienialem jakies duperele...
Tak dla potomnosci. Tak wyglada rama auta ktore ma 80 pare lat:
A tu gwozdzie od trumny samego Henryka Forda:
Okolo 25 Czerwca stwierdzilem ze za kazdym razem jak cos robie przy tym aucie to uwale sie jak swinia, bo auto przez 40 lat bylo kurnikiem, dlatego przyszedl czas na pierwszy rollout... Do glownej hali na odkurzanie, ja za kolkiem, moja dziewczyna i kumple pchali.
Przy pchaniu okazalo sie ze Henrykowe "never fail" hamulce dzialaja i ze samo siedzenie za kolkiem tego auta jest wieksza frajda niz posiadanie nawet najlepszego Cadillaca na swiecie. Wywalilem siedzenia, odkrecilem w koncu pokrywe silnika ktora wazy okolo czyert tysiace kilogramow, przeczyscilem kontakty, naladowalem baterie, znalazlem swiatla...
Postanowilem odpalic grata, nie pamietam czemu, ale siedzialem za kolkiem i sie namyslalem a moj kumpel z moja panna zaczeli sprzatac graty za autem.
"Sprzatacie?"
"Przeca chcesz jezdzc?"
"Chce?"
"Nie wiem. Chcesz?"
Cyba chcialem bo jak slyszalem ostatnie pytanie to auto juz powolutku i ostroznie kulalo sie z warsztatu na podworko.
Pierwsze okrazenie, pierwszy raz asfalt pod oponami o 40 lat. Ja jade. Zanim sobie nie kupilem tego auta to nawet nie siedzialem w takim, a teraz ja jade. Nie do opisania...
http://www.youtube.com/watch?v=rKvomaK_kHwhttp://www.youtube.com/watch?v=n0Cond-nNtAhttp://www.youtube.com/watch?v=iAfTT5igxrQKrecilem tak kolka przez prawie godzine, a to z kumplem na tylnym siedzeniu, a to z mja dziewczyna, a to sam. Jak na karuzeli.
http://www.youtube.com/watch?v=mqqyTGHogXANie obylo siem tez bez zdjec.
I zdjec z wnuczka.
- Powiedz mi kochanie, jak sie nazywal ten niemiec co wszystko chowa?
- Alzheimer dziadku.
Troche blingblingu na kolka ze starych zasobow:
I zdjecie ociekajace dobrym humorem...
Pare dni pozniej bylem u takiego dziadka ktory ma czesci do A, nowiutkie. Nakupilem swiec, przerywacz, kondensator, jakies duperele, kit do przerobki na filtr oleju, swiatla do tylu i niewiadomo co jeszcze, w rogu w jego warsztacie znalazlem gaznik Holley. Moge to kupic? Nie, juz sprzedane. Ale jak bede mial to zadzwonie. OK.
Pojechalem do domu, nastepny dzien siodma rano. Dziadek przy telefonie. Ten gaznik? Mozesz go miec, ten gosciu co go chcial juz go nie chce...
Pojechalem, on mi daje gaznik, i pudelko z uszczelkami, ja mowie ze sa uzywane te uszczelki, a on, pewnie ze tak, nowe sa w gazniku...
50 lat stara czesc za 250 Euro. Haha!
No to niema co. Budujemy.
Strasznie kipiacy bena Zenith zciagniety, blok silnika przemyty.
Nowe uszczelki.
Fabryka gazu...
Budujemy przewody paliwowe...
Poki co prowizorka...
Pod koniec sierpnia mialem nawal roboty w domu i pracy, i jedyne co udalo mi sie zrobic to przewalic auto do stodoly tylko dwa metry od domu...
I od tego czasu wlasciwie stoi bo mam jeszcze inne auta, dlugo szukalem pewnych gratow i rozwiazan. Od stycznia znowu jedzie na polnoc do kolesia ktory ma wiecej pojecia niz ja, i bedziemy go u niego dalej skrecac. Plan jest prosty, uruchomic, ustawic sprzeglo, przejrzec hamulce, przerobic na 12 Voltow, duze opony na tyl, tw co teraz w tyle na przod (mozliwe ze odwroce bialym do wewnatrz, albo dokupie jednak z bialym pskiem) rejestracja najpozniej 5 maja. Potem odkrecamy blotniki malujemy morde na drzwiach i zapierdalam jak czesto sie da, sukcesywnie poprawiajac co terzeba i zbierajac kase na blacharke i lakier.
Tu jescze pare czarnobialych zdjec grata.