Muszę przyznać, że tak mi się spodobał rat Macieja, że podczas którejś z wizyt w USA postanowiłem sobie kupić klasycznego pickupa.
Znalazłem całkiem solidną bazę za całkiem rozsądne pieniądze. Sprzedający chciał sprzedać, ja chciałem kupić tak więc targu dobiliśmy dość szybko. Po jakimś czasie auto dopłynęło do kraju. Pierwsza myśl była taka, żeby zostawić go całkowicie w takim stanie jak był. Sporo patyny mi sie podobało jednak nie był równomiernie pokryty. Tak więc stwierdziłem, że chyba jednak go zrobimy od podstaw. Muszę zaznaczyć, że w pierwotnym założeniu miał to być projekt mocno budżetowy. Chciałem go poskładać z tych gratów, które gdzieś mi się przez lata uzbierały. Ale życie pokazało swoją mroczną stronę i się okazało, że czas zrobił swoje i jednak będzie z nim trochę więcej zabawy, co oznacza i więcej kosztów.
Potem doszła jeszcze moja fantazja i się okazało, że z szybkiego projektu (mam talent do takich
) zrobił się prawdziwy projekt.
Na początek stwierdziłem, że fabryczna rama i zawieszenie do niczego się nie nadają. Tak więc kupiłem ramę od S-10-tki. Prawie pasuje. Oczywiście to wszystko nie może być takie proste. Pickup sam w sobie jest ładny ale dupe zaczyna urywać dopiero jak jest na pełnej glebie. Dlatego postanowiłem, że priorytetem dla niego jest pełna gleba. To wymusiło całkiem sporo modyfikacji ramy. W zasadzie, to niewiele się zostało z tej od S-10-tki. Całe szczęście, że w tym modelu nie trzeba robić żadnych czopów dachu itp. Tak więc pozostało skupić się na zawieszeniu i mechanice. Oczywiście ten model ma swoje newralgiczne miejsca, gdzie ruda wpierdzila go równo, czyli narożniki kabiny i miesce mocowania przednich błotników. Tu mieliśmy sporo zabawy. A wystarczyło dokupić chińskie blachy za parę $. Jakby ktoś się nie orientował, to do klasycznych pickuów jak i do mustangów większość części produkują chińczycy. Oczywiście jakość słaba ale o ile szybciej?
Na przodzie zmodyfikowaliśmy wahacze, zrobiliśmy miejsce na poduszki. Na tyle użyliśmy mostu z S-10-tki. Tylną część ramy zrobiliśmy od podstaw. Pamiętając o głownym założeniu, czyli pełnej glebie, zrobiliśmy "c notch'a". Wyrzuciliśmy resory i zrobiliśmy 4-linka oraz mocowania poduszek. Powinno działać zdecydowanie lepiej
Oczywiście nawet nie myślałem o użyciu oryginalnego, rzędowego silnika. Ten samochód ma cieszyć, palić gume i pięknie bulgotać, tak więc w grę wchodziła tylko GM-owska V8-mka. Szczęśliwie miałem taką na magazynie. Żeby nie było za prosto, ta którą mam na stanie wyposażona jest w tunel ram i dwa gaźniki. Wygląda fajnie ale pod maską zrobiło się nieco ciasno. Trzeba było uwzględnić drążki, układ kierowniczy, wysokość silnika, spasować ze skrzynią, tak żeby nie trzeba było robić tunelu w szoferce itp itd. Jak już to ustawiliśmy wystarczyło zaprojektować i wykonać mocowania silnika oraz skrzyni biegów. Masakra! Tak więc po przymiarkach okazało się, że musimy nieco zmodyfikować ścianę grodziową. To "nieco", to 5 dni roboty
Ale silnik ładnie siedzi, poprawiło się też rozłożenie masy.
Teraz już powinno być z górki. Wykończyć wszystko i miejmy nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się wyjechać
cdn...